czwartek, 5 października 2023

Rozmowy ze sportowcami: Karol Kręt

Karol Kręt notuje bardzo udany, choć nieco pechowy sezon w Porsche Sports Cup Deutschland. Utalentowany kierowca wspierany przez ORLEN liczy, że w kolejnym sezonie uda się zadebiutować w nowej serii. Nastolatek potwierdza, że najważniejszy jest dla niego rozwój.

Sezon 2023 rozpoczął się dla polskiego zawodnika nieco pechowo, ale z czasem Karol Kręt nabrał wiatru w żagle i włączył się do walki o zwycięstwo w serii. Po kapitalnym weekendzie na Misano polski kierowca niestety znów mógł narzekać na brak szczęścia w kolejnych rundach. Przed finałem sezonu na torze w Hockenheim Polak zachowuje spokój.

 

Przed tobą decydująca runda wymagającego i trudnego sezonu. Jak się czujesz przed finałem?

Karol Kręt: Tak naprawdę to nic nie wiemy. Przede wszystkim chcę jechać bezpiecznie. Znam moich rywali i wiem, że niektórzy w ogóle nie będą kalkulować i zastanawiać się, czy nie dojdzie do wypadku. Będą atakować nawet na dużym ryzyku. Będę myśleć na torze. Nie chcę podejmować pochopnych decyzji. Jeśli oczywiście będzie okazja podjąć próbę ataku na pozycję lidera, to postaram się korzystać, ale będę zachowywać rozsądek. Oczywiście mówię o sprintach, bo w endurance sytuacja jest dość klarowna i jesteśmy blisko mistrzostwa.

 

W tym sezonie jeździłeś bardzo często świetnie, ale nie można powiedzieć, że miałeś farta. Wręcz przeciwnie.

Ten sezon pod kątem zdarzeń losowych jest do zapomnienia. Na pierwszych testach przytrafił się wypadek i straciłem cały dzień. W pierwszej rundzie dwa wypadki w dwa dni. Wtedy myślałem, że jest już pozamiatane. Mieliśmy dobre tempo i udało się wrócić, ale w Misano dostałem 15 sekund kary. Uważam, że słusznie, tylko inni także powinni ją dostać. Potem chaos, błąd serwisu Michelin, zamieszanie na startach. Sezon pechowy, ale mimo wszystko udany, bo jestem drugi w klasyfikacji przed ostatnią rundą i mam szansę na zwycięstwo. Gdybym miał więcej farta, to być może byłbym pewien dwóch tytułów przed finałem sezonu. Nie mówię, że jest źle, ale pecha w stawce miałem chyba najwięcej.

 

Masz już jakieś plany dotyczące nowego sezonu?

 W przyszłym roku chcemy pojechać w Porsche Carrera Cup. Tam startuje już duża część stawki mojego celu, serii Supercup. Carrera jeździ na tych samych torach w innych terminach. Za rok chcemy sprawdzić się w wyższej serii i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to docelowo występy w Porsche Supercup powinno udać się zaliczyć za dwa lata.

 

Różnice pomiędzy seriami są duże?

Patrząc z mojej perspektywy, to przeskok będzie spory. Myślę, że dla ludzi obserwujących moją karierę z boku to już nieco mniej. W Carrera Cup będę musiał się sprężać, żeby dać radę ustawić samochód w trakcie krótkich sesji. Nie będę miał ABS-u. Obecnie mogę przejechać bez niego okrążenie tempem kwalifikacyjnym, ale jeszcze nie próbowałem bez ABS-u wyprzedzać i jechać całego wyścigu. To duża różnica.

 

Supercup to cel, do którego dążysz od samego początku?

Myślę, że to główny cel, od kiedy awansowaliśmy do Porsche. Nigdy nie interesowaliśmy się bolidami jednomiejscowymi. Ja kiedyś oglądałem dużo serii DTM, która wtedy była bardzo prestiżowa. Teraz Supercup to największa markowa seria na świecie. Najfajniej byłoby tam wygrać, ale potrzeba do tego dużo czasu. Świetnie byłoby też zostać kierowcą fabrycznym Porsche. To otwiera wiele drzwi, jak chociażby start w 24h Le Mans. To takie moje małe marzenie.

 

Zmieniając trochę temat chciałem cię zapytać o to, skąd wziął się motorsportowy bakcyl?

Miałem 4 lata, gdy tata zabrał mnie i moją siostrę na tor kartingowy do Biłgoraja. Skończyło się to tak, że płakałem i nie miałem ochoty na jazdę, za to moja siostra jeździła cały czas. Po roku poszliśmy drugi raz i wtedy sytuacja się odwróciła. Od tego czasu zajęliśmy się kartingiem, a potem Porsche. Samochody zamknięte to nasza ścieżka.

 

Jazda w międzynarodowych seriach wyścigowych wymaga wsparcia sponsorów. Jak wygląda to obecnie w twoim przypadku?

Bardzo cieszę się z tego, że jestem wspierany. Gdyby nie sponsorzy jak ORLEN, to na pewno niemożliwe byłoby dojście do poziomu, który pozwala mi jeździć w Porsche. Jeśli chodzi o budżet, to sytuacja wygląda tak, że wszystkie środki odpowiednio wykorzystujemy. To dla mnie więcej okazji do jazdy i rozwój.

 

Muszę cię też zapytać o wyjazd na Zandvoort. W ramach współpracy ORLEN ze Scuderia AlphaTauri wspólnie z innymi młodymi kierowcami wspieranymi przez koncern mogłeś obserwować z perspektywy padoku weekend F1 w Holandii. Co zaobserwowałeś?

Zdziwiło mnie to, jak dobrze wszystko jest zorganizowane.

 

Mówisz o zespole czy o całym weekendzie wyścigowym?

Dosłownie o wszystkim, łącznie z seriami towarzyszącymi. Kierowcy mają plan dnia rozpisany co do minuty, łącznie z jedzeniem. Miałem wrażenie, że to nie kierowcy, a maszyny do jazdy - oczywiście w pozytywnym sensie. Oni balansują na granicy perfekcji. Po każdym treningu siadają na briefing z inżynierami i omawiają… jedno okrążenie.

 

Jak obserwacje wpłynęły na ciebie?

Wpłynęło to na to, co ja robię z zespołem. Zwróciłem uwagę na to, że można jeszcze więcej pracować i zwracać uwagę na jeszcze więcej szczegółów. To mnie zmotywowało do cięższej pracy. Teraz z inżynierami spędzam cały dzień nie licząc czasu, kiedy siedzę w aucie.

 

A jak będziesz spędzać zimę?

Pół roku trwa sezon i pół roku przerwa. To dosyć dużo. Zaczyna się rok akademicki i idę na studia, więc może być trudno o wakacje. Na pewno będę dbał o przygotowanie wydolnościowe i siłowe. Jest bardzo ważne, bo w aucie mamy około 80°C, a na sobie dwie warstwy odzieży. Praca w wyścigach jest całoroczna - zimą się przygotowujesz, a w sezonie jeździsz. Do tego dochodzi praca merytoryczna czy też z psychologiem.

 

To we współczesnym sporcie bardzo ważne. Robisz to szczególnie intensywnie?

Zacząłem regularnie pracować z psychologiem i tam ćwiczę też układ nerwowy i refleks. To też efekt wizyty na F1, kiedy miałem okazję spotkać się z trenerem Yukiego i zobaczyć, jak wygląda jego trening. On rozgrzewa się dużo dłużej i intensywniej. Tak naprawdę motorsport jest pracą całoroczną, a zmieniają się jedynie jej tryby.

 

Czego Ci życzyć przed nowym sezonem? Będziesz miał jakieś szczególne cele?

Chyba postępu. Z roku na rok staramy się zbierać doświadczenie i rozwijać. Nie chodzi nam nawet tylko o zwycięstwa, bo gdyby były one celem, to ścigałbym się w niszowej serii ze słabszymi kierowcami. Bardziej niż na zwycięstwach zależy mi na samorozwoju. Ja nie chcę tylko wygrywać, ale wygrywać z najlepszymi. Wolę być siódmy wśród najlepszych niż najlepszy w wyścigach podwórkowych.